Houston, szósta po południu

 

Houston, szósta po południu

 

 

Europa już śpi pod szorstkim pledem granic

i dawnych nienawiści; Francja przytulona

do Niemiec, Bośnia w objęciach Serbii,

Sycylia samotna w błękitnym morzu.

 

Tutaj jest wczesny wieczór, pali się lampa

i szybko gaśnie ciemne słońce.

Jestem sam, trochę czytam, trochę rozmyślam,

trochę słucham muzyki.

 

Jestem tam, gdzie jest przyjaźń,

ale nie ma przyjaciół, gdzie rośnie

oczarowanie, ale nie ma czarów,

tam, gdzie śmieją się umarli.

 

Jestem sam, bo Europa śpi. Moja ukochana

śpi w wysokim domu pod Paryżem.

W Krakowie i w Paryżu moi przyjaciele

brodzą w tej samej rzece zapomnienia.

 

Czytam i rozmyślam; w pewnym wierszu

znalazłem słowa Zdarzają się ciosy tak straszne…

– Nie pytaj! Nie pytam. W ciszę wieczoru

wdziera się policyjny helikopter.

 

Poezja wzywa do wyższego życia,

ale to, co niskie jest równie wymowne,

głośniejsze niż język indoeuropejski,

silniejsze niż moje książki i płyty.

 

Tutaj nie ma słowików ani kosów

o słodkiej, smutnej kantylenie,

tylko ptak-szyderca, który naśladuje

i przedrzeźnia wszystkie inne głosy.

 

Poezja wzywa do życia, do odwagi

w obliczu cienia, który się powiększa.

Czy umiesz spojrzeć spokojnie na Ziemię

– jak idealny kosmonauta?

 

Z niewinnej indolencji, z Grecji lektur

i z Jerozolimy pamięci wynurza się nagle

wyspa wiersza, wyspa bezludna,

którą odkryje kiedyś nowy Cook.

 

Europa już śpi. Zwierzęta nocy,

melancholijne i drapieżne,

wyruszają na łowy, na śmierć.

Niedługo także Ameryka zaśnie.

 

 

wiersz z tomu Pragnienie

cyt. za: Adam Zagajewski, Wiersze wybrane, Wydawnictwo a5, Kraków 2010, s. 180-181