O mojej matce

 

O mojej matce

 

 

O mojej matce nie umiałbym nic powiedzieć –

jak powtarzała, będziesz kiedyś żałował,

gdy mnie już nie będzie, i jak nie wierzyłem

ani w „już”, ani w „nie będzie”,

jak lubiłem patrzeć, kiedy czytała modną powieść,

zaglądając od razu do ostatniego rozdziału,

jak w kuchni, uważając, że to nie jest dla niej

odpowiednie miejsce, przyrządza niedzielną kawę,

albo, jeszcze gorzej, filety z dorsza,

jak czeka na przyjście gości i patrzy w lustro,

robiąc tę minę, która skutecznie chroniła ją przed

zobaczeniem siebie naprawdę (co, zdaje się,

odziedziczyłem po niej, jak i kilka innych słabości),

jak potem swobodnie rozprawia o rzeczach,

które nie były jej forte, i jak ja jej niemądrze

dokuczałem, tak jak wtedy, kiedy ona

porównała siebie do Beethovena, głuchnącego,

a ja powiedziałem, okrutnie, ale wiesz, on

miał talent, i jak wszystko mi wybaczała

i jak ja to pamiętam, i jak leciałem z Houston

na jej pogrzeb i w samolocie wyświetlano

komedię i jak płakałem ze śmiechu

i z żalu, i jak nic nie umiałem powiedzieć,

i wciąż nie umiem.

 

 

wiersz z tomu Asymetria

cyt. za: Adam Zagajewski, Asymetria, Wydawnictwo a5, Kraków 2014, s. 21-22

 

 wiersz czyta autor