Square d’Orléans

 

Square d’Orléans

 

 

Miejsce, gdzie zmieszały się cierpienie

i zachwyt – dwie substancje,

które znają się od bardzo dawna.

Teraz znajduje się tu siedziba banku;

eleganccy mężczyźni wchodzą i wychodzą,

każdy z nich szczupły jak nowy banknot.

 

Kiedyś mieszkał tu Chopin. Jego palce

uderzały z furią w klawiaturę, w materię.

Kiedyś mieszkała tu gwałtowna poezja.

Teraz za to mamy ciszę, i w pobliżu

liczne biura ubezpieczeń, i lekarz

przyjmuje w odpowiednich godzinach.

 

Zmierzcha się; kamienice jak czaple

stoją zatroskane nad ruiną stulecia

(słychać tylko odległy gwizd miasta).

Mała fontanna w centrum placu

podnosi nieśmiało dwa warkocze wody,

przypominając o tym, czym jest życie.

 

Siedzimy na schodkach; nic się nie dzieje.

Nie można też powiedzieć,

żebyśmy odczuwali smutek.

Miejsce gorączki i niepokoju (niepokój

i gorączka: dwa młode narody)

zajął dyskretny klasycyzm.

 

Wrześniowy wieczór gaśnie powoli,

łagodny wiatr idzie przez Paryż

jak stary aktor w teatrze kabuki,

grający osiemnastoletnią piękność.

Jeżeli coś nam doskwiera – lecz nic

nam nie doskwiera – to tylko pustka.

 

 

wiersz z tomu Pragnienie

cyt. za: Adam Zagajewski, Wiersze wybrane, Wydawnictwo a5, Kraków 2010, s. 201-202