18.12.79: Śnieg II
Bezczelnie bezcielesny, bezczeszcząco czysty,
brukający swą bielą krochmaloną bruk
najbardziej wyboisty i najbardziej szary;
kryjący każdą sprawkę, każdą prawdę, brud
i brak każdy, dróg bruzdy i brunatność grud
pod płachtę gładką, spraną i sterylną; czyżby
między bólem a bielą tak obce obszary,
tak puste karty były, że on tylko śmie
zapisać je, zasypać: drobny, biały druk
płatków? Nieprawda. Żyzne i żywe ojczyzny
szarości rażą ruchem w tym zmrożonym śnie:
ludzie; ich ten odgórnie narzucony grób
nie pochłonie, wystawać będą z każdej szpary
pobielanej mogiły i deptać ten próg,
ten stopień topniejący, przejściową śmierć, śnieg
wiersz z tomu Tryptyk z betonu, zmęczenia i śniegu
cyt. za: Stanisław Barańczak, Wiersze zebrane, Wydawnictwo a5, Kraków 2006, s. 237