Brama

 

Brama

 

 

Barbarze Toruńczyk

 

Czy kochasz słowa tak jak nieśmiały czarodziej kocha chwilę ciszy –

już po występie, kiedy jest sam w pustej szatni, w której

płonie smolistym, tłustym płomieniem żółta świeca?

 

Jaka tęsknota pozwoli ci pchnąć ciężką bramę, tak żebyś znowu

poczuł zapach tego drewna i rdzawy smak wody z archaicznej studni,

i raz jeszcze ujrzał wysoką gruszę, dumną matronę, która w jesieni

arystokratycznie oddawała nam swe doskonałe w kształcie owoce,

po czym niemo pogrążała się w rozpatrywaniu nieszczęść zimy.

 

Tuż obok dymił obojętny komin fabryki i milczało brzydkie miasto,

ale w ogrodach głęboko pod cegłami pracowała niestrudzona ziemia,

nasza czarna pamięć i przepastna spiżarnia umarłych, dobra ziemia.

 

Jakiej odwagi trzeba, żeby pchnąć ciężką bramę,

jakiej odwagi, żeby zobaczyć nas wszystkich znowu

zebranych w jednym pokoju pod gotycką lampą –

mama nieuważnie czyta gazetę, ćmy uderzają o szybę,

nic się nie dzieje, nic, zaledwie wieczór, modlitwa; czekamy…

 

Tylko raz żyliśmy.

 

 

wiersz z tomu Anteny

cyt. za: Adam Zagajewski, Wiersze wybrane, Wydawnictwo a5, Kraków 2010, s. 253