Ogień, ogień

 

Ogień, ogień

 

 

Ogień Kartezjusza, ogień Pascala,

popiół, iskra.

W nocy płonie niewidzialne ognisko,

ogień, który paląc się nie niszczy

tylko tworzy, jakby chciał oddać

w jednej chwili to, co zabrały

płomienie na różnych kontynentach,

bibliotekę w Aleksandrii, wiarę

Rzymian i lęk małej dziewczynki

z Nowej Zelandii.

                               Ogień jak armie

Mongołów pustoszy i pali drewniane

i kamienne miasta, a potem wznosi

lekkie domy i niewidoczne pałace,

nakazuje Kartezjuszowi

obalić filozofię i zbudować nową,

przemienia się w krzew gorejący,

budzi Pascala, uderza w dzwony

i topi je z nadmiaru gorliwości.

Czy widzieliście, jak on czyta

książki? Kartkę po kartce, powoli,

jak ktoś, kto dopiero nauczył się

sylabizować.

                                  Ogień, ogień, wieczny

ogień Heraklita, chciwy posłaniec,

chłopiec o czarnych od jagód ustach.

 

 

wiersz z tomu Jechać do Lwowa

cyt. za: Adam Zagajewski, Wiersze wybrane, Wydawnictwo a5, Kraków 2010, s. 85