***
Rozewrzeć morzu powiekę zatopionej łodzi. W piwnice dzieciństwa
schodząc
szczelinami zapomnianych słów,
rozciąć węzeł półmroku niejasną pochodnią. Niedokładne w wymowie
minąć wydmy oczu.
Aż w cudzysłów, w cudzy sen ujęty, w skóry więzienny drelich,
w krwotok powietrza i pustynny pióropusz cudzoswoich źrenic,
niby łódź powieki, mej planety, jak tę skórę rozsupłam, jak rozwiążę to spojrzenie:
Najwięcej jest nas w rozstaniach.
Ciszy pełna, kiedy ciszy pełna dojrzewasz wzrok,
jutrznio różanosutka, łaski potu była ta wielka noc, jutrznią
była i jutrem.
W dwuwargich powiekach, w dwuokich zawiejach ziemi
drżały bezludne źrenice dróg.
Na powłóczystych włóczniach dymu. Wilk i obłok na powrót
zawarły braterstwo.
cyt. za: Ryszard Krynicki, Wiersze wybrane, Wydawnictwo a5, Kraków 2014, s. 11