Rozewrzeć morzu powiekę zatopionej łodzi...

 

***

 

 

Rozewrzeć morzu powiekę zatopionej łodzi. W piwnice dzieciństwa

schodząc

szczelinami zapomnianych słów,

rozciąć węzeł półmroku niejasną pochodnią. Niedokładne w wymowie

minąć wydmy oczu.

 

Aż w cudzysłów, w cudzy sen ujęty, w skóry więzienny drelich,

w krwotok powietrza i pustynny pióropusz cudzoswoich źrenic,

niby łódź powieki, mej planety, jak tę skórę rozsupłam, jak rozwiążę to spojrzenie:

 

Najwięcej jest nas w rozstaniach.

 

Ciszy pełna, kiedy ciszy pełna dojrzewasz wzrok,

jutrznio różanosutka, łaski potu była ta wielka noc, jutrznią

była i jutrem.

W dwuwargich powiekach, w dwuokich zawiejach ziemi

drżały bezludne źrenice dróg.

Na powłóczystych włóczniach dymu. Wilk i obłok na powrót

 

zawarły braterstwo.

 

 

cyt. za: Ryszard Krynicki, Wiersze wybrane, Wydawnictwo a5, Kraków 2014, s. 11