Woń, woń chleba...

 

***

 

 

Woń, woń chleba, woń chleba łamanego na krótkim postoju,

woń koni rzężących u wodopoju dróg, jeźdźcy w namiotach zawiei

zanim odejdą pożary, powłócząc lasami

podszyte miastami wschodzą miejsca, końmi podszyte wydmy jeźdźców

jak już nieważny adres, jak na pustyni pełnia głodu, na pustyni snu

czółno płci nieruchome, skoro ból dojrzewa, dogorywa gorączka,

zapach potów bijący ponad źródła skóry, więc skóry kobiecej,

przypływ soli i źródeł do zamkniętych powiek, to powieki róży,

gdy kobieta zasypia. Swąd stepu przed burzą; i ciężarny nóż.

 

Znam i tę woń, kobiet, zesłanych na syberie płaczu,

bramy zwierząt rozwarte na przestrzał. Znam ból tego zdania,

głoski twojego ciała, cerkwie gorejące

 

we wietrznej wieczności.

 

 

cyt. za: Ryszard Krynicki, Wiersze wybrane, Wydawnictwo a5, Kraków 2014, s. 26