Żelazo
Dlaczego to musi być grudzień
lecą ciężkie ciemne śniegu gołębie
spadają na płyty chodnika. Czym
jest talent wobec żelaza, czym jest
myśl wobec munduru, czym jest muzyka
wobec pałki, czym jest radość wobec
strachu, ciężki ciemny śnieg zakrywa
kiełki marzenia, widzisz z balkonu
jak młody Norwid pokazuje patrolowi
dowód osobisty i zaklina się
że nie może podpisać volkslisty, tamci
śmieją się pogardliwie, mają rozdęte
nozdrza i zbyt czerwone policzki,
wypożyczeni z obrazów Męki Pańskiej
oprawcy, czym jest wobec nich
milczący tłum w niebieskim tramwaju,
kim jest ta smutna dziewczyna, czy
właśnie tak zacznie się nowa epoka,
czy ten czołg o długim gogolowskim
nosie jest jej ojcem chrzestnym,
czy to żelazo które chrzęści, pod
którym ugina się delikatny gołąb
śniegu przypieczętuje Deklarację
Lojalności i śmiertelnie skaleczy
piosenkę wolności, tymczasem widzisz
jak młody Norwid zwolniony przez
rozdęte nozdrza i zbyt czerwone
policzki do bramy się chowa, on,
tak samo jak ty, jest kruchy jak
płyta gramofonowa, i wszyscy
przechodnie – każdy trzyma w ręku
garstkę nieskończoności – wszyscy
są zatrzymani, wszyscy nieruchomi,
kołysze się bruk pod gąsienicami
dekretów. Wieczorem pytasz mnie,
zrozpaczony, co robić, jak to, dziwię się,
czy twoje myśli okazały się fałszywe,
czy pękła obręcz twojej wyobraźni, nie,
to tylko żelazo spuchło.
wiersz z tomu Oda do wielości
cyt. za: Adam Zagajewski, Wiersze wybrane, Wydawnictwo a5, Kraków 2010, s. 74-75