Płakała w nocy, ale nie jej płacz go zbudził

 

Płakała w nocy, ale nie jej płacz go zbudził

 

 

Ani, jedynej

 

Płakała w nocy, ale nie jej płacz go zbudził.

Nie był płaczem dla niego, chociaż mógł być o nim.

To był wiatr, dygot szyby, obce sprawom ludzi.

 

I półprzytomny wstyd: że ona tak się trudzi,

to, co tłumione, czyniąc podwójnie tłumionym

przez to, że w nocy płacze. Nie jej płacz go zbudził:

 

ile więc było wcześniej nocy, gdy nie zwrócił

uwagi – gdy skrzyp drewna, trzepiąca o komin

gałąź, wiatr, dygot szyby związek z prawdą ludzi

 

negowały staranniej: ich szmer gasł, nim wrzucił

do skrzynki bezsenności rzeczowy anonim:

„Płakała w nocy, chociaż nie jej płacz cię zbudził”?

 

Na wyciągnięcie ręki – ci dotkliwie drudzy,

niedotykalnie drodzy ze swoim „Śpij, pomiń

snem tę wilgoć poduszki, nocne prawo ludzi”.

 

I nie wyciągnął ręki. Zakłóciłby, zbrudził

toporniejszą tkliwością jej tkliwość: „Zapomnij.

Płakałam w nocy, ale nie mój płacz cię zbudził.

To był wiatr, dygot szyby, obce sprawom ludzi”.

 

 

wiersz z tomu Chirurgiczna precyzja

cyt. za: Stanisław Barańczak, Wiersze zebrane, Wydawnictwo a5, Kraków 2006, s. 475

 

 wiersz czyta Marek Kondrat